Animela Animela
429
BLOG

Co dalej z OFE? Spytajmy Jana Krzysztofa Bieleckiego!

Animela Animela Polityka Obserwuj notkę 12

 http://www.gazeta.tv/wideo/10,76023,15200575,Jan_Krzysztof_Bielecki__Mieszaja_sie_argumenty_ekonomiczne.html

        W przedostatnim dniu minionego roku gościem Pani Dominiki Wielowieyskiej w Poranku Tok FM był Jan Krzysztof Bielecki, były premier, obecnie szef rady gospodarczej przy premierze (pisownia za www.gazeta.tv). Warto jeszcze dodać, że Pan Bielecki jest obecny chyba wszędzie tam, gdzie są wielkie - a pisząc "wielkie", mam na myśli naprawdę "ogromne" - pieniądze na styku państwowe-prywatne.

        Były premier nie udziela się w mediach zbyt często, za to zawsze wypowiada się na tematy bardzo ważne. Kiedyś już Panu Doradcy poświęciłam notkę:

http://odchudzanie.salon24.pl/501088,jan-krzysztof-bielecki-o-emeryturach-prawie-cala-prawda

        a z linku, który zamieściłam w notce, wynika bardzo jasno, że tego pana warto słuchać, bo proroctwa przez niego przemawiają.

        Moim zdaniem, wywiad z trzydziestego stycznia jest jednym z ważniejszych w całym roku, i zachęcnm bardzo serdecznie do wysłuchania go w całości - a jeśli ktoś może, to niech też obeserwuje ex-premiera, bo to bardzo dużo mówi o priorytetach szefa rady gospodarczej. Proszę zwrócić uwagę, w jaki sposób mówi on o konsolidacji sektora finansowego - przecież on się zwyczajnie męczy! Duka, stęka, próbuje pomagać sobie dłońmi, aby nieposłuszne zdania wyciągnąć z gardła - przecież to oczywiste, że temat jest mu całkowicie obcy, nudzi go to wręcz, zwyczajnie - kalafiorem mu wisi, że ten sektor został "skonsolidowany w czterech procentach". 

          Co innego, gdy mówi o przyszłości OFE - że mają przed sobą kilka ... naście lat spokojnego rozwoju. To akurat Pan Bielecki ma dopracowane, i tylko niepotrzebnie zatrzymał się na tych "kilku", bo to też zdradza intencje: w rzeczywistości, moim zdaniem, chodzi o kilka, a nie kilkanaście, lat rozwoju.

          Czy redaktor Wielowieyska spytała doradcę premiera, o co chodzi? Jasne, że nie! A precież to jest jednak bardzo ważne: skąd ta pewność, że jest kilka lat spokoju, i dlaczego podejrzenie, że po latach spokoju nastąpi koniec spokoju dla OFE.

          Ja, oczywiście, domyślam się tego. OFE dostaną kilka lat, aby się trochę wzmocniły (obstawiam też w najbliższym czasie podwyższenie składki do OFE), po czym znów zostaną przystrzyżone.

           W wywiadzie pada jeszcze jedna niezmiernie ciekawa kwestia: a mianowicie OFE po zmianach, które wejdą w życie, nie będą mieć gwarantowanej przez państwo stopy zwrotu. No bo, jak nam to przystępnie Pan Doradca wyjaśnił, skoro są to przedsiębiorstwa działające w ramach wolnego rynku, to z wszelkimi tego konsekwencjami, czyli stratami i bankructwem.

           Nie lubię tego określenia, ale inaczej po prostu się nie da: w normalnym kraju linkowany wywiad wywołałby w mediach burzę. Nie dość, że szef rady gospodarczej przy premierze wieszczy, że w dającej się przewidzieć przyszłości OFE będą mieć "koniec spokoju", to jeszcze okazuje się, że podmioty, którym państwo napędza klientów,  mogą sobie spokojnie generować straty, a nawet bankrutować! A skoro mogą, to będą - to chyba akurat jest oczywiste? ...

           Nie jestem zwolenniczką OFE. Tak, jak wiele innych osób, uważam, że jest to jeden z największych przekrętów w naszym kraju - porównywalny z FOZZ czy NFI. Jeśli jednak OFE są szkodliwe, to należy je zlikwidować, a nie reformować!

          Co prawda, jako osoba cyniczna (i, nie chwaląc się, niegłupia), wiem, o co chodzi: właśnie możliwość generowania strat jest ceną, jaka została zapłacona OFE w zamian za uszczuplenie ich aktywów. Najzwyczajniej w świecie, OFE będą generować straty w majestacie prawa, a Polacy będą ponosić tego koszty - duża część osób  pod przymusem, bo nie ma wyjścia.

         Natomiast pozostali - ci, którzy mają wybór - powinni czuć się ostrzeżeni i przejść do ZUS. Doradzam to bardzo serdecznie nie dlatego, że ufam ZUS - bo nie ufam - ale w OFE na pewno poniosą straty, za to dofinansują ich właścicieli.

         Przy okazji, po raz kolejny napiszę, że największym, i to bez wątpienia, przekrętem w skali nie tylko Polski, są państwowe emerytury, ubezpieczenia zdrowotne itd. - w dodatku, w moim przekonaniu, są to instytucje niekonstytucyjne, bo sprzeczne z zasadą pomocniczości.

         Na koniec dodam tylko, że przez jakiś czas miałam nadzieję, że jakiś "nasz" dziennikarz, "niepokorny" lub "niezależny", podejmie temat wywiadu, który jest jak jasna cholera godzien drążenia, ale jakoś nie zauważyłam tematu. Szybka kwerenda po twitterze uświadomiła mi, jakimi sprawami żyje nasze "dziennikarstwo": bednymi ptakami przestraszonymi petardami, sprawą Jakuba Wojewódzkiego oraz tym, czy Zarzeczny (świetny felietonista) miał prawo napisać o Justynie Kowalczyk "panienka". Podobno nie, bo nie wypada tak mówić do dojrzałych kobiet. Otóż, żeby rozstrzygnąć już ten arcyważny problem, uprzejmie informuję, że słowo "panna" oznacza kobietę niezamężną, nie zaś młodą. Podpowiedź: panna, mężatka, wdowa - to określenie stanu cywilnego. Natomiast w literaturze można się zetknąć z przypadkami pań nawet zaawansowanych, które tytułowano "panna".

         Mam nadzieję, że po tym wyjaśnieniu w tak niezmiernie ważnej kwestii kwiat polskiego dziennikarstwa zajmie się wreszcie tym, co co mają płacone :D

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 
Animela
O mnie Animela

Jestem człowiekiem - przynajmniej się staram.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka