Jak wiadomo, zbliża się termin wyborów parlamentarnych i partia rządząca postanowiła obiecankami po raz kolejny kupić sobie wyborców (ciekawe, ile osób okaże się mniej wyuczalna, niż gracze w trzy karty). No, bo wiadomo: gdy obiecuje PiS, jest to populistyczne rozdawnictwo, a gdy obiecuje PO - są to obietnie wyważone i rozsądne.
W ramach pustych obietnic przygotowano projekt ustawy, "dzięki" której będzie można przewalutować kredyt według kursu z dnia umowy restrukturyzacyjnej, czyli - maksymalnie niekorzystnym dla kredytobiorcy. W dodatku - o ile mi wiadomo, to chyba każda umowa frankowa zawierała klauzę o możliwości przewalutowania kredytu według bieżącego kursu, więc PO raczej narobi sobie wrogów, niż zyska wdzięczność - bo aż tak kpić z siebie Polacy raczej nie pozwolą.
Dokładnie odwrotnym biegunem rządowej szydery jest obiecanka-cacanka ministra Szczurka, który obiecał - ni mniej, ni więcej - tylko 1500 zł każdemu kredytobiorcy w potrzebie :) Szczegółów nie znam, ale ma to być pomoc wypłacana nawet przez 2 lata, a potem - zwrócona. Pod warunkiem, że kredytobiorca odbije się od dna, rzecz jasna :)
I muszę powiedzieć, że bezczelność tych ludzi naprawdę robi porażające wrażenie. Bezczelność takiego ministra, opłacanego z pieniędzy podatnika, z którego taki minister drze sobie łacha w najlepsze - wierząc widocznie głęboko, że naturalny elektorat PO to są ludzie kompletnie odmóżdżeni, którym - niczym niegdyś relikwie świętych - można wcisnąć dowolny bełkot, a oni to kupią.
Za trzy misesiące przekonamy się, czy nadzieje PO na to, że ich wyborcy to debile, jakoś tam się spełnią :)
P.s. Premier Piechociński jest pewien znakomitego wyniku wyborczego PSL - lepszego nawet, niż w wyborach samorządowych 2014 r. I tu się zastanawiam: odlot czy ... już policzone? ...