Animela Animela
1693
BLOG

Zakaz handu w niedzielę, czyli łże-liberalizm

Animela Animela Polityka Obserwuj notkę 155

Na razie to dopiero zapowiedzi, ale być może już niedługo Polska dołączy do krajów cywilizowanych, w których w niedzielę nie kupi się nic - nawet bułki. No i posypały się notki o tym, jak to źle jest zakazywać handlu w niedzielę. Notki są pisane głównie z dwóch pozycji: liberlnego podejscia do handlu oraz osobistego (bo jakiś ojcies woli, żeby jego syn w niedzielę pracował, zamiast się wałkonić).

Jeśli chodzi o to drugie podejście, to sprawa jest prosta: otóż niech ojciech otworzy synowi sklep - albo zapewni zajęcie w inny sposób. Warto albowiem podkreślić, że w handlu pracują nie tylko dzieci Dotca, ale i matki oraz ojcowie, któzy niekoniecznie mają takie hobby, aby niedziele spędzać w pracy.

Jeśli chodzi natomiast o podejście z pozycji "liberalnych" (Xiazeluka, GPS), to po prostu trzeba wyjaśnić coś, co właściwie powinno być oczywiste, ale jakoś nie jest: liberalizm to nie są nieuzasadnione przywileje dla pracodawcy. Taki system nazywał się "niewolnictwo", nie liberalizm. Prawdziwy liberalizm to równe prawa pracodawcy i pracownika; handlowca i konsumenta. Nie ma absolutnie ŻADNEGO liberalizmu tam, gdzie pracownik (za psie na ogół pieniądze) jest zmuszony do pracy na swego pana na warunkach przez tego pana ustalonych. Powtarzam - to nie liberalizm, lecz niewolnictwo.

Oczywiście, trudno czasem wyważyć proporcje między słusznymi prawami pracodawcy a jego pracownika. Dlatego też najrozsądniejszym wyjściem jest objęcie regulacjami Kodeksu pracy dużych pracodawców, natomiast małe rodzinne firmy objąć tylko częścią przepisów. Wtedy hipermarkety mogłyby nie pracować w niedziele, a pan Dotca z synem Xiazeluką zasuwaliby w każdą niedzielę za ladą.

Oczywiście, praca w ruchu ciągłym, apteki, przychodnie, szpitale itp. też powinny mieć oddzielne ustawodawstwo.

Animela
O mnie Animela

Jestem człowiekiem - przynajmniej się staram.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka