Animela Animela
426
BLOG

Na grzyby? Nie, na ryby!

Animela Animela Gotowanie Obserwuj temat Obserwuj notkę 16

Wychowałam się nad przepięknym mazurskiem jeziorem - nic tedy dziwnego że ryby to moje ukochane jedzenie. Tata, który z kolei wychował się nad cudowną polską rzeką - Narwią - pływał niczym ryba, a łowił ryby niczym szczupak. Tata miał kilka wędek, ale żadna nie była z górnej półki - ot, zwykłe kije bambusowe albo nie, ale bez żadnego zadęcia. I na te stare wędki tata łowił takie okazy, że innym wędkarzom, bywało, żyły wychodziły na skroń ... Mama była średnio szczęśliwa (zwłaszcza, gdy połów bywał obfity, a bywał często), ale w gruncie rzeczy była zadowolona, bo wszyscy przepadaliśmy za rybami. A mama była prawdziwą mistrzynią w ich przyrządzaniu! Szczerze żałuję, że nie wszystkie jej przepisy i patenty zapamiętałam ... Począwszy od zupy rybnej - żadnej tam halaszle czy bouillabaisse: po prostu rosół rybny - ale jaki - poprzez ryby smażone aż po przeróżne konserwy słoikowe - a wszystko po prostu DOSKONAŁE! Co jest dziwne o tyle, że - w przeciwnieństwie do taty - mama dzieciństwo i młodość spędziła w takim kawałku Polski, gdzie ziemia jest żyzna, ale za to nie było ani wody, ani lasów ... Polki zawsze były świetnymi gospodyniami - zwłaszcza w czasach kryzysu!

Małe ościste ryby, jak płotki czy okonki, mama zazwyczaj smażyła po prostu posolone, obtoczone w mące. Jeśli zaś były naprawdę malutkie, to posolone smażyła w mocno rozgrzanym oleju, ale po wcześniejszym nacięciu aż do kręgosłupa - dzięki temu rybkę dawało się zjeść razem z ostkami, które się rozpuszczały. Sporego kalibru ryby mama kroiła w dzwonka, a jeszcze większe - filetowała. Węgorze szły do zaprzyjaźnionego rybaka zawodowego, który miał wędzarnię, i to było coś absolutnie najlepszego pod słoćem ... Jeśli się zdarzyła prawdziwa klęska urodzaju, to mama robiła weki: w oleju albo w occie (jako dziecko wolałam te pierwsze - teraz zazwyczaj wybieram ocet). Oczywiście ryba w galarecie to był banał niewart wzmianki, ale szczupak faszerowany (we własnej skórze!) to było coś, czemu niewiele najwspanialszych potraw świata mogłoby dorównać!

A czemu mi się tak nikczemnie zebrało na wspomnienia? ... Otóż - w Hali Mirowskiej został zainaugurowany sezon na sielawy. ... a niewiele na świecie jest rzeczy równie pysznych, jak ta niewielka jeziorowa rybka o aromacie surowego ogórka!  Syn od dzieciństwa jest fanem smażonej sielawki - potrawy analogicznej do stynki smażonej w głębokim tłuszczu, sprzedawanej w wielu krajach w papierowych torebkach!  A ja miałam dziś to szczęście, że trafiłam na dostawę sielawek i okonków - oczywiście kupiłam i jedno, i drugie.

Sielawek się nie skrobie z łusek (jeszcze by też! takie maleństwa!), tylko ukręca im się główki i usuwa wnętrzności (główek NIE WOLNO wyrzucać - należy je dokładnie umyć, osączyć i razem z ewentualną ikrą zużyć za zupę rybną lub galaretę. Jeśli nie mamy planów na dziś, to można zamrozić). Tuszki rybie umyć bardzo dokładnie, osączyć i posolić: niech tak postoją co najmniej godzinę (w lodówce), ale lepiej zostawić je na noc. Panierować w mące i smażyć w głębokim tłuszczu na złoto-brązowy kolor.

Miód-malina!

 

 

Animela
O mnie Animela

Jestem człowiekiem - przynajmniej się staram.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości