Animela Animela
7058
BLOG

Zeznania Tomasza T. i "prywatna wizyta prezydenta Kaczyńskiego"

Animela Animela Katastrofa smoleńska Obserwuj temat Obserwuj notkę 92

W procesie Tomasza Arabskiego zeznawał dziś w sądzie były pracownik ambasady RP w Moskwie, Tomasz T. Bez przesady można powiedzieć, że zeznania te są naprawdę sensacyjne!

Zacznijmy od tego, że najprawdopodobniej chodzi o Tomasza Turowskiego, który 14. Lutego 2010 r. został zatrudniony przez MSZ Radosława Sikorskiego do zorganizowania wizyt państwowych w Katyniu. Należy też wyjaśnić, że ww. był agentem PRL-owskich służb (tak twierdzi Cezary Gmyz). Jako ciekawostkę już tylko można dodać, że pan ten miał to niebywałe szczęście, że był też naocznym świadkiem zamachu na Jana Pawła II …

Pan Tomasz T. zeznaje, że w dniu katastrofy smoleńskiej usłyszał głośny ryk silnika samolotowego (myślał, że chodzi o lądujący samolot), a potem – ciszę. Przerażającą. Dla p. T. był to sygnał, że coś się stało i pojechał autem w stronę, gdzie wcześniej słychać było samolot. Towarzysząca mu pani z ambasady w pewnej chwili spytała, co to za MANEKINY tu leżą, a p. T., zobaczywszy POKIERESZOWANE ludzkie ciała, wyjaśnił jej, że właśnie oglądają ofiary katastrofy …

No cóż – to przecież całkowicie zrozumiałe, że gdy się słyszy głośny ryk lądującego samolotu, to ma się mocne podejrzenia, że stało się coś przerażającego, prawda? Nic więc dziwnego, że w takiej sytuacji wskakuje się w auto i jedzie tam, gdzie ten samolot wylądował. Przerażająco wylądował … Nie dziwi też zupełnie, gdy towarzysząca dama widzi MANEKINY, a były szpieg PRL-owski, celowo zatrudniony tuż na dwa miesiące przed katastrofą, nie dość, że widzi pokiereszowane ciała, to jeszcze z góry wie, że to są ofiary katastrofy. Do tej pory wszystko jest cudownie jasne i zrozumiałe – nieprawdaż? ….

Pan Tomasz T., wiedziony ludzką empatią, natychmiast postanowił ograniczyć mediom dostęp do terenu katastrofy. Miłe jest to, że p. T. miał taką moc, aby na terenie Rosji – państwa Polsce wrogiego od wieków – zabronić komukolwiek czegokolwiek. Uważam też za czarujące, że p. T. natychmiast pomyślał o mediach. Gapiom zakazu nie wydano, więc mogli tam sobie chodzić, oglądać, kraść, profanować – ale pracownicy mediów, którzy mogliby profesjonalnie udokumentować teren katastrofy, usłyszeli twarde: „niet!” Jakież to miłe! …

Pan T. zeznał również (tyle, że wcześniej, na rozprawie p. Bielawnego), że strona rosyjska „wyraźnie oddzielała protokolarnie wizyty premiera i prezydenta - zgodnie z ich formalnym statusem. Wizyta 7 kwietnia była traktowana jako państwowa na wysokim szczeblu, a 10 kwietnia - była traktowana jako wizyta prywatna wysokiej osobistości państwowej państwa obcego”. I to jest bezcenna wskazówka, kto w Polsce jest rosyjskim agentem wpływu. Wystarczy sobie przypomnieć, kto propagował wersję strony rosyjskiej, niezgodną z polskim prawem. Bo, przypominam, w świetle polskiego prawa wizyta delegacja dziesiątego kwietnia była jak najbardziej oficjalna.

Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego powinna pójść żwawo tym tropem – również tu, w salon24.pl pamiętamy tych rosyjskich agentów wpływu, prawda? ….

Animela
O mnie Animela

Jestem człowiekiem - przynajmniej się staram.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka