Animela Animela
666
BLOG

Bigos hultajski

Animela Animela Polityka Obserwuj notkę 21

Po niezbyt udanym lecie zapowiada się mroźna zima (ech, to globalne ocieplenie! znów białe sterty będą zalegać na ulicach ...). Wygląda na to, że najwyższy czas sięgnąć po przepis na bigos.

Zostawmy na boku te najbardziej wykwintne wersje, gdzie kiszone kim chi przekłada się warstwami dzikiego łososia z Alaski, dziczyzny i ostryg, wszystko zalewa się polskim białym winem, podgrzewa do temperatury 56 stopni i podaje z kkrakersami z wodorostów (a czemu wino ma być polskie? bo drogie! ...). Takie snobistyczne gotowanie to banał, lecz tylko dla najcięższych kieszeni. My, kasta niższa (choć nie bez aspiracji do średniej) musimy się zadowolić mniej wyszukanymi składnikami.

Co jest najważniejsze w bigosie? Oczywiście - kapusta. Kiszona pół na pół z surową albo sama kiszona. A cóż to jest kiszenie? Ano - fermentacja! Jak widać, głównym składnikiem bigosu jest ferment: i to się zgadza co do joty! Czego jak czego, ale fermentu ci u nas dostatek! Mamy go tak wiele, że pewne grupy nawet wyspecjalizowały się w jego eksporcie. Co prawda - nie bez wzajemności, bo określone ośrodki, nasyciwszy się naszym fermentem odsyłają go nam pocztą. Czasem dyplomatyczną, a czasem - elektroniczną ....

Poza fermentem do bigosu niezbędne jest mięso. Niektórzy powiedzą, że w tym celu trzeba upiec najlepsze części mięsa, ale ja przestrzegam przed taką dezynwolturą: do bigosu najodpowiedniejsze są resztki wędlin i pieczeni. Resztki, czyli odpadki. Odrzuty. 

No i znów wszystko się zgadza. Jeśli rozejrzymy się czujnie dookoła, to z łatwością dostrzeżemy, że faktycznie: ferment jest czyniony przez jakieś takie ... odpady ... Jakieś Dolcze Kabana Na Metr Wgłąb, jakieś Szetyny o majestacie i urodzie szakala ze sztuczną szczęką, jakieś niewydarzone Petrusy, którym słowo "logika" kojarzy się wyłącznie z "logistyką", a i to wyłącznie w szemranych knajpach, gdzie się robi prywatne popijawy za publiczne pieniądze ...

Naturalnie, nie ma porządnego bigosu bez grzybów. No i znów podobieństwo nasuwa się samo. Mnie dr Peron zawsze kojarzyła się z gąską tygrysowatą, Schetyna - z muchomorem sromotnikowym, zaś Petru to wypisz-wymaluj piestrzenica kasztanowata!

Oczywiście, nie byłoby żadnego bigosu bez pieprzu - a sporą dawkę tegoż dostarczają tak zwane dziewczynki Petru". Dziewczynki jak to dziewczynki: nie są może zbyt mądre, przyzwoite to już z samej definicji nie, ale za to są takie, jak w starym polskim przysłowiu: gdzie diabeł nie może, tam babę pośle! 

No i zdaje się, że to właśnie dziewczynki Petru są skazane na mieszanie w kotle z opozycyjnym bigosem hultajskim. Bo przypominam, że polska literatura zna zarówno hultajów płci męskiej, jak i hultajki!

Animela
O mnie Animela

Jestem człowiekiem - przynajmniej się staram.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka