Jak doniosły wczorajsze media, NATO na święty Nigdy przeniosło spotkanie z Ukrainą w sprawie systemu obrony przeciwrakietowej, bo ... nie chce prowokować Rosji!
Jeśli prawdą jest to, że szefem NATO jest niejaki Stiekłow, to ta decyzja w ogóle nie zaskakuje - a już na pewno mnie. Z uporem maniaka twierdzę, że NATO to twór martwy ... a może nawet więcej, bo wrogi. Tak jest co najmniej od 10. kwietnia 2010 r., kiedy to NATO, w obliczu JAWNEGO wypowiedzenia wojny przez Rosję, podkuliło pod siebie ogon z przerażenia i posikało się do miski z żarciem.
Jedna z niewielu rzeczy, jakie mnie ostatnio cieszą w polityce, to fakt, że Donald Trump też ma ostrożny dystans do NATO, choć wyraża to w sposób o wiele bardziej dyplomatyczny ode mnie.
Druga rzecz pocieszająca to fakt, że ekipa PiS jest (najprawdopodobniej) dogadana z Trumpem już od kilku lat, więc pewnie też zdają sobie sprawę z tykającej bomby zegarowej.
Trzecia dobra wiadomość: wygląda na to, że PiS buduje alternatywne porozumienia, choć idzie to niezbyt sprawnie.
A wiadomość zła: to po to potomek cesarzy Walensów sam, tymy rencamy, tylko z żonom Danuśkom i dzieciakamy, obalił nam komunizm, żeby NATO strzeliło nam, spod brzucha konia, w plecy?!!!!
