Animela Animela
881
BLOG

Niebieski wieloryb, czyli czarna wołga wiecznie żywa!

Animela Animela Wychowanie Obserwuj temat Obserwuj notkę 4

Gdy po raz pierwszy przeczytałam o nowej, straszliwej, grze, która niewinne nastolatki przyprawia o reny cięto-szarpane, i to głęboko, a nawet do śmierci - pomyślałam, że jest to wiadomość analogiczna z tzw. urban legend z czasów PRL: czarną wołgą. Otóż w czasach, gdy byłam dzieckiem (dobre 40 lat temu, a nawet więcej), po Polsce hulała historia o tym, jak to czarne wołgi podjeżdżają do dzieci, porywają je, a potem wysysają z nich krew (właściciele samochodów, nie same wołgi, rzecz jasna!).  Grozę sytuacji potęgował fakt, że w ówczesnej Polsce czarna wołga była samochodem równie rzadkim, jak obecnie lamborghini ... a to, według dzieci, oznaczało, że się znakomicie kamufluje.  Jeśli o mnie chodzi, to już w ogóle miałam przechlapane, bo w mojej miejscowości czarna wołga była: i, wbrew pozorom, wcale nie należała do naczelnika gminy czy dyrektora szkoły (jeden miał starą syrenkę, a drugi - malucha), tylko do najprawdziwszego w świecie KAPITALISTY: pana, który po przepracowaniu całego życia gdzieś na mitycznym Zachodzie powrócił na ojcowiznę z AMERYKAŃSKĄ emeryturą ...

Żadna gra "niebieski wieloryb" nie istnieje, co łatwo sprawdzić u wujka Gugle. Co prawda, ostatnio media zmieniły melodię i teraz twierdzą, że "gra" ukrywa się gdzieś w niezbadanych przestrzeniach fajzbuka, na jakimś tajnym koncie. Nie mam koncie na fejzbuku, ale zalogowani uczestnicy jakoś nie mogą do tego supertajnego profilu dotrzeć. Co jest, oczywiście, jakoś tam logiczne, bo skoro supertajne, to trudno znaleźć - ale też trudno zrozumieć, jak te biedne nastolatki potrafiły wytropić ten supertajny profil. Z ROSJI!!!

Naturalnie - jeśli nawet rzeczywiście jakiś świr założył sobie na fejzbuku konto, z którego syrenim głosem wabi dzieciaki prosto w objęcia Śmierci, to mamy do czynienia nie z grą (co byłoby faktycznie bardzo niebezpieczne), lecz ze świrem, któremu należy namierzyć to ściśle tajne konto i tak mu skopać profile, żeby przynajmniej przez tysiąc lat nie był w stanie na nich usiąść ...

Prawda jest jednak, jak sądzę, zupełnie inna. Nie ma żadnego "niebieskiego wieloryba": czy to w postaci gry, czy też "supertajnego konta na profilu". Upewniłam się o tym po rozmowie z synem: jeśli istnieje w Polsce prawdziwy specjalista od gier, to bez najmniejszych wątpliwości on nim jest. No i syn zapewnił mnie, że "wieloryb" to fejk. I, co mnie naprawdę zdziwiło, użył dokładnie tego samego określenia, które i mnie przyszło do głowy: "Mama - takiej gry NIE MA. To jest urban legend" ...

A skąd nagle taki wysyp fake-news o zagrożonych nastolatkach? To przecież oczywista: WSI-oki się starają, żeby Polacy żyli w nieustającej trzęsionce nerwowej. Stara PRL-owska szkoła Jaruzelsko-Urbanowska, znana nam (osobom 50+) z czasów stanu wojennego. Nagłaśniać każdy przypadek kradzieży, morderstwa, gwałtu ... Powtarzać to w nieskończoność, wbijać ludziom w głowy jak gwoździe w deski: żeby się bali, żeby nie wychodzili z domu. Żeby sobie wreszcie powiedzieli: niech już będzie bieda, szykany - ale niech będzie spokój!

A ponieważ dzisiejsza opozycja ma korzenie - bezpośrednio lub przez przodków - w PRL, to i pełnymi garściami czerpie wzorce z tamtych czasów. Wystarczy zobaczyć, jakie media zamieszczają newsy o wielorybie, by pozbyć się wszelkich wątpliwości (a to, że policja sprawdza doniesienia, to jej psi obowiązek - totalitarna opozycja się cieszy, bo dzięki temu policja ma mniej czasu na łapanie morderców, pedofilów i gwałcicieli) - natomiast blogerom bezkrytycznie łykającym wiadomości o straszliwej grze, której nie ma, dziwię się dosyć mocno. Zwłaszcza, jeśli są to osoby w wieku emerytalnym.

Animela
O mnie Animela

Jestem człowiekiem - przynajmniej się staram.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo