"Kto sieje w marcu, ten zbiera w garncu; kto sieje w maju, ten zbiera w jaju", powiada przysłowie ludowe. Ja jakoś nie potrafię się wyrobić nigdy w tym marcowym terminie, ale w tym roku zdążyłam przynajmniej w kwietniu posiać nasiona fasoli szparagowej (którą cała rodzina uwielbia) i groszku cukrowego, który uwielbiam ja. No to oczekuję, że w tym roku zbiorę choć kwaterkę! :)
Tak jak od urodzenia uważam pomidory za najlepsze pod słońcem owoce, tak ulubionych jarzyn mam kilka: bo to i szparagi, i karczochy, ale też - groszek cukrowy. I to zarówno pod postacią ziaren, jak i grochu bezłuskowego, który je się w postaci całego strąka.
Zielony groszek ma dla mnie magię absolutnie poetycką, bo jego ziarenka występują w dwóch powieściach, które wywarły na mnie (na różnych etapach życia) największe wrażenie: w "Ani z Zielonego Wzgórza" i "W poszukiwaniu straconego czasu". Z tym, że naprawdę nie muszę szukać literackich odniesień, bo groszek sam w sobie jest przepiękny i pyszny: te rządki ciasno ułożonych zielonych kuleczek w rozerwanym strączku ... No i te wąsiki czepne (wąsami ich nie nazwę, bo to sama delikatność i elfowatość!), na pierwszy rzut oka mało widoczne, a po przełamaniu pierwszych lodów i zawarciu bliższej znajomości czarujące niezwykle pomysłowymi esami-floresami, jakich roślina używa do zadziwiająco krzepkiego uchwycenia się i okręcenia wobec wyższej i silniejszej podpory ...
A przecież, poza urodą, groszek jest w dodatku taki pyszny ... i taki uniwersalny! Zerwany na początku lata prosto z rozgrzanej rabaty, po ugryzieniu tryska w ustach delikatnie aromatycznym, zielonym, niemalże jędrnym w konsystencji sokiem. Mrożony, jako jedno z nielicznych warzyw, zachowuje niemal pełnię smaku i aromatu groszku świeżego ... a przecież pozostaje jeszcze stara forma jego konserwacji, czyli groszek konserwowy :) Z jakiegoś niewytłumaczalnego powodu konserwowa fasola i groszek już od dzieciństwa wywołują we mnie istny ślinotok - choć przecież innych warzyw z puszki nie uznaję!
No i groszek jest TAK BARDZO uniwersalnym warzywem: można jeść go solo, na surowo, albo w postaci zup, past, kotletów, pasztetów ... Sprawdza się jako dodatek do drugiego dania, przystawka, danie główne - kiedyś z groszku zrobiłam nawet sorbet, i był znakomity!
Marchewka z groszkiem? Pure z groszku do fish and chips? Zupa-krem z groszku? Pasta z groszku i oliwy jako dip do bagietki? Hummus groszkowy do maczania w nim marchewki? ... Jasne - wszystko to i jeszcze więcej!
Czekam więc na ten mój garniec - albo i półgarnca - z groszkiem, jak kania czeka na dżdż (no bo skoro czeka dżdżu ...), a moje zasiewy na cieplejszą aurę i trochę dżdżu:)
P.s. Prośba do restauratorów: zielony groszek to cudowna jarzyna, ale jako groszek. Pędy młodego groszku, nawet z tymi cudownymi wąsikami, są twarde i niesmaczne. Niech już przeminie ta niesmaczna moda na dekorowanie posiłków tymi ładnymi, ale niemiłymi dla podniebienia, łodygami ....